Umyty
i odświeżony Jiraiya został wprowadzony do jasnego pokoju. Ściany,
sufit i podłoga były mlecznobiałe i pulsowały nieznaną mu
wcześniej energią. Czakra zwierząt? Może ludzka? Nie potrafił
tego określić.
x X x
Stał
nieruchomo w progu, patrząc na pomieszczenie, które zdawało się
być odrębną rzeczywistością. Ten pokój był centrum. Centrum
czego? Jiraiya nie mógł się skupić. Biel oślepiała, raziła
jego zmysły, burzyła spokojny umysł.
Zobaczył
ją dopiero gdy się poruszyła, obracając się w jego kierunku.
Usilnie starał się nie chwiać, gdy patrzył w jej kierunku.
Zlewała się z bielą; każdy jej ruch był jak zmącenie tafli
jeziora. Białe szaty, blada twarz, biel ścian przenikały umysł
Jiraiyi. Bogini otworzyła oczy.
Upadł
gwałtownie na kolana, chroniąc głowę i zaciskając powieki.
Wstrząsnął nim potężny dreszcz. Zwalił się bezwładnie na
twarz, wykrzywiając nienaturalnie ciało. W tych białych oczach
kryła się pierwotna energia.
Nie
wiedział jak długo leżał na posadzce. Chłód przenikał jego
ciało, oczy wypalała biel, mimo iż zaciskał je do bólu. Poczuł
chłodną dłoń na karku. Drobne, dziewczęce palce przebiegły po
jego karku, uszach, a wreszcie chwyciły jego dłonie. Ból
momentalnie zelżał. Jiraiya pozwolił unieść swoją głowę. Jego
powieki zostały naznaczone kilkoma szybkimi ruchami.
– Już
po wszystkim. Nie obawiaj się. – usłyszał.
Powoli
uchylił powieki. Wpatrywała się w niego młoda dziewczyna. Całkiem
zwyczajna. Omiótł wzrokiem pomieszczenie. Pulsująca energia
zniknęła, teraz ściany były zwyczajne, kamieniste i nie żądające
dostępu do jego zmysłów. Byli sami.
– Żyjesz
dzięki znakom na ciele i szatach. – wytłumaczyła i odsunęła
się od niego. Siadła wygodnie naprzeciw, krzyżując nogi. Poszedł
w jej ślady, zmuszając odrętwiałe ciało do ruchu. Zaczął
rozmasowywać uszy, jednocześnie zastanawiając się co powiedzieć.
Dziewczyna najwyraźniej nie przejęła się jego milczeniem i mówiła
dalej.
– Jestem
Freia. Witaj w naszej siedzibie.
Jiraiya
powoli skłonił głowę.
– Jesteś
głodny? – nie czekając na jego odpowiedź dziewczyna wstała i
podeszła do jednej z ścian. Dotknęła jej. Białowłosy zamrugał.
W jednej chwili dłoń dziewczyny dotykała ściany, a w następnej
gospodyni przekręciła ją i trzymała w rękach dwie głębokie
misy.
– Nie
użyłaś chakry. – zauważył Jiraiya. Przyjął jedzenie i
rozpoczął posiłek.
– Po
części masz rację. – spojrzała na niego zwykłymi, ciemnymi
oczami młodej osoby. Gdy pochyliła się nad kościaną misą
spróbował wypatrzeć w niej tamtą białooką boginię.
Bezskutecznie.
– Kiedy
dołączy do nas twoja pani? – zapytał ostrożnie. Oczy dziewczyny
błysnęły.
– Wkrótce.
Prosiła, bym cię należycie przyjęła. – Jiraiya odetchnął
ukradkiem. A więc biała bogini nie była tą samą osobą, co
drobna, brązowowłosa dziewczyna, o delikatnych rysach i spokojnych
oczach, która siedziała przed nim.
– Moja
pani – odezwała się Freia, gdy skończyli jeść. – chciała
przeprosić za lekceważenie cię przez pierwsze dwa tygodnie twojego
pobytu w naszym domu. Jednak było to konieczne. Byłaby wielce rada,
gdybyś nauczył się naszych zwyczajów i wysłuchał historii
naszego ludu.
– Z
przyjemnością spełnię prośbę twej pani. – ...bo lepiej jej
nie podpaść. Bez wysiłku może mnie zgnieść jak karalucha,
pomyślał białowłosy.
Freia
wzięła wdech i usiadła wygodniej. Zapowiadało się na długą
historię.
– Jesteśmy
Ludem Wody. Nasze dzieje nie sięgają jednak Kraju Wody, a
bezimiennej wioski na północnych terenach kraju. Nasz początek
stanowi kilkunastu wygnańców, którzy nie mieli się gdzie podziać.
Zawędrowali do wielu miejsc, ale nigdzie nie osiedlili się na
stałe. Błądząc, odkryli źródło wielkiej mądrości i
postanowili jej służyć. Znaleźli nowy dom w ogromnej, niezwykle
twardej skale, w której nauczyli się drążyć tunele. Rozległe
jaskinie połączyli systemem korytarzy wydrążonych według z
pozoru skomplikowanego schematu. Kształcili swoje dusze
wielomiesięczną medytacją, by następnie stworzyć miejsce, w
którym będzie mogło się rozwijać ich potomstwo. W nim bowiem
pokładali swoją nadzieję i to ono miało kontynuować wolę ducha
swoich ojców. – dziewczyna przerwała na chwilę. Głęboko
wciągnęła powietrze i podjęła opowieść. – Jednak to co
widzisz – machnęła ręką w bliżej nieokreślonym
kierunku –
nie
jest tamtym „domem”, który stworzyli dawno temu moi przodkowie.
Zostali zaatakowani. Ogień strawił wszystko: zatruł wodę,
wyjałowił ziemię. Zbiegli, by po kilku miesiącach powrócić do
pustej, wypalonej skały. Osiedlili się na nowo: korytarze i
jaskinie nie zawaliły się, więc ich dom nadal istniał. Kształcili
się w sztukach walk, zasłaniając się dobrem domu, by nienawidzić
swoich wrogów.
Zmienili
się. Medytacja stała się tylko tradycją, brak było w niej chęci
wzrostu i rozwoju. Dążyli tylko do coraz większej potęgi
fizycznej, zaniedbywali ducha. – zamilkła ponownie.
Białowłosy
czekał na dalszą część historii. Jednak mijały sekundy, a Freia
wciąż milczała.
– I
co dalej? – nie wytrzymał. – Ponieśli kolejną porażkę, by
znowu zacząć wszystko od początku?
– Nie
zrozumieli swoich błędów. Nie widzisz tego jeszcze, ale jesteśmy
tacy sami od czasów ataku ognia. Tamten dom, tamta utopia nie
istnieje. – zapadło milczenie. Freia wpatrywała się w ścianę,
a Jiraiya w dziewczynę.
Więc
ci wszyscy ludzie są wojownikami?, pomyślał. Ich siła bierze się
nie z wielkości ducha, ale surowej techniki?
– Tak.
Mój lud umiera, a tym co ich wyniszcza są oni sami. Jest w nich ta
zimna nienawiść zapoczątkowana przez przodków. – znowu wdech –
Jednak jest coś, co może im pomóc. Trening z kimś słabszym
ciałem, a mocniejszym duchem.
– Ze
mną.
– Zobaczyliby
zupełnie inną osobowość. Może by ją zrozumieli. Pokazałbyś im
inne spojrzenie na świat, na techniki, na walkę. Byłbyś jak
biały promień w ciemnej jaskini.
x X x
cdn.
Jak
obiecałam jest w terminie;) Wpis z małą dedykacją dla Kuby - czy
teraz jest jeszcze bardziej enigmatycznie czy wręcz
przeciwnie?;P
Zapowiedzi:
Przed nami część druga rozdziału drugiego... A po niej rozdział
trzeci, (w całości!) który trochę namiesza. Pojawi się pewna
podatna na wpływy dziewczynka i starucha, która opowiada (wciąż
tą samą?) legendę. Co łączy te dwie postacie? I, co ważniejsze,
co łączy je z Jiraiyą?! Who knows...
Daty
następnego wpisu nie wyznaczam, ale mam nadzieję, że wena mnie nie
opuści i nastąpi to szybko ^^
Nikano
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, ale i od każdego wymagana jest kultura. Krytyka tak, wulgarność i chamstwo - tam są drzwi.